Można zaoszczędzić pieniądze na wydatkach służby zdrowia, jednak są to oszczędności w krótkim horyzoncie czasowym.

Polska jest jednym z krajów europejskich, które wydają najmniej na zabezpieczenie społeczne swoich obywateli. Przykładowo, wydatki na służbę zdrowia stanowią zaledwie 4,4% PKB podczas gdy średnia unijna to 7,5 % PKB.

Wydatki na służbę zdrowia w Polsce liczone nominalnie na osobę wynoszą ok. 1/3 średnich wydatków unijnych, by być dokładnym warto zaznaczyć, że Polska jako 38 milionowy kraj wpływa na obniżenie średniej do której się porównujemy.

Prawo do ochrony zdrowia i życia obywateli staje się martwym prawem. Nie gdzie indziej, jak w Polsce możemy spotkać się ze zbiórkami pieniędzy na leczenie dzieci dotkniętych ciężkimi chorobami. W wielu przypadkach są to dramatyczne apele o pieniądze niezbędne do terapii ratującej życie. Równocześnie każde dziecko, czyli każda osoba do 18 roku życia ma zagwarantowaną darmową opiekę medyczną, nie ma tutaj znaczenia stan majątkowy rodziców czy fakt opłacania przez nich składek na NFZ. Jak to możliwe, że takie apele w ogóle mają miejsce? Każda tego rodzaju sytuacja powinna postawić na nogi prokuraturę, by ta wyjaśniła dlaczego osoba wymagająca leczenia nie otrzymuje odpowiedniej terapii i co najwyżej może liczyć na łaskę darczyńców. Państwo poprzez swoje organy wycenia zdrowie i życie pacjentów. Czy przeznaczyć wysoką kwotę na leczenie dziecka z rzadką chorobą czy leczyć kolejnych 100 pacjentów chorych na cukrzycę pozyskanych z badań przesiewowych. Im większy wydatek na pacjenta tym większe prawdopodobieństwo, że jego przypadek nie zostanie sfinansowany z publicznych pieniędzy. Przy czym względy medyczne mogą schodzić na dalszy plan, nawet gdy leczenie jest obiecujące to organ pańtswa oceni, że jest za drogo. Brakuje jasnych zasad kto i dlaczego dostaje finansowanie na leczenie, a komu państwo odmawia. Skoro bardzo często odmawia to zasady powinny być jasne i obecne w przekazie publicznym ministerstwa zdrowia. 

Media, w tym media publiczne, od czasu do czasu chwalą się, że udało im się zebrać pokaźną kwotę na leczenie dziecka. Dlaczego jednak te pieniądze nie znalazły się w Narodowym Funduszu Zdrowia i dlaczego potrzeba organizowania zbiórki pieniędzy doprowadziła do opóźnienia w podjęciu terapii? W przypadku gdy informacja dotyczy leczenia dziecka prokuratura powinna z urzędu wszcząć postępowanie wyjaśniające, ma dwie pewne informacje – zagwarantowana opieka medyczna w Polsce dla osób do 18 roku życia oraz zagrożenie zdrowia, a często życia dziecka, w wyniku braku pieniędzy na leczenie. 
Takie przypadki są coraz częstsze, a stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej. Nagłaśniane są wszakże tylko próby gdzie podjęto się zbiórki pieniędzy, można sobie wyobrazić, że wiele rodzin godzi się na brak terapii, bądź na zastąpienie skutecznego leczenia substytutem w postaci opieki paliatywnej nad dzieckiem. W dużym stopniu reakcja rodziny zależy od jej świadomości, w tym od wiedzy medycznej, czyli to rodzice muszą poszukiwać zarówno metod leczenia jak źródeł finansowania. Sytuacja jest absurdalna i zarazem tragiczna.

Problem braku opieki medycznej jest znacznie szerszy, przykład nie zagwarantowania leczenia dziecku jest szczególny, także pod względem prawnym. Natomiast w zdecydowanej większości odmowa świadczeń medycznych dotyczy osób dorosłych. Brak ubezpieczenia zdrowotnego wśród osób dorosłych jest także marginalnym zjawiskiem w porównaniu do skali w jakiej odmawia się terapii zarówno osobom ubezpieczonym jak i nieubezpieczonym. W praktyce odmowa leczenia chorego nie polega na odmowie przyjęcia pacjenta, tylko na takim sposobie jego badania i leczenia, które nie gwarantuje choremu skutecznej terapii, natomiast zapewnia ograniczenie wydatków z NFZ. Oczywiście są to bardzo często iluzoryczne oszczędności, nie podjęcie właściwej terapii w odpowiednim czasie powoduje, że per saldo wydatki NFZ mogą być na pacjenta dużo wyższe. A sam pacjent zamiast szans na wyzdrowienie zostanie takiej możliwości pozbawiony, często ze skutkiem dla niego śmiertelnym.

Każdy lekarz, w tym lekarz sprawujący funkcje ministra zdrowia doskonale wie, że w leczeniu najważniejsza jest odpowiednio szybko postawiona właściwa diagnoza i podjęcie jak najszybszego leczenia. Zapisy do specjalisty z terminem za pół roku obrażają zdrowy rozsądek, wielu pacjentów nie doczeka nawet diagnozy, albo podczas wizyty dowie się, że należało przyjść ...kilka miesięcy wcześniej. Problem braku dostępu do specjalisty wcale nie wynika z braku lekarzy, co czasem urzędnicy ministerialni próbują sugerować. To limity przyjęć narzucane przez NFZ powodują brak dostępności specjalistów, którzy są równocześnie dostępni w ramach „wizyt prywatnych” finansowanych przez pacjenta. Wydaje się, że minister zdrowia Ewa Kopacz powinna ten fakt znać, ponieważ pacjenci znają go doskonale.

Nie stawianie diagnozy na czas, które prowadzi najczęściej do pogorszenia stanu zdrowia pacjenta i gorszych rokowań oraz zaniechanie terapii dającej szanse powrotu do zdrowia na rzecz opieki paliatywnej to dwa zjawiska silnie ze sobą związane prowadzące do śmierci wielu pacjentów. Być może z punktu widzenia wydatków NFZ śmierć pacjentów jest opłacalna, późna diagnoza ciężkich chorób ogranicza wydatki związane z drogą terapią i operacjami, w przypadku chorób śmiertelnych takich jak nowotwory opieka paliatywna zazwyczaj jest stosunkowo krótkotrwała, tym krótsza ...im później pacjent przeszedł badania diagnostyczne. Zatem eliminowanie pacjentów może być zabiegiem sprzyjającym ograniczaniu wydatków. Dyskusyjna jest jednak odpowiedź na pytanie czy przedwczesna śmierć wielu osób jest korzystna z punku widzenia całościowej polityki gospodarczej. Tutaj odpowiedź nie jest jednoznaczna, gdyż z pewnością można by podzielić osoby zmarłe w wyniku polityki NFZ na różne grupy wiekowe, osoby w wielu produkcyjnym zmarłe przedwcześnie zdecydowanie pogarszają perspektywy gospodarcze.
Jednak są to dywagacje, których z oczywistych względów nie warto rozwijać. Życie ludzkie jest wartością, która zgodnie z konstytucją podlega ochronie, w tym także w wyniku realizacji prawa do opieki medycznej. To względy moralne nakazują ochronę każdego ludzkiego życia. Stosunek do ludzi chorych i niepełnosprawnych jest miarą człowieczeństwa, niestety Polska jest w tej klasyfikacji na szarym końcu wśród państw europejskich.

Tragiczny stan ochrony zdrowia przekłada się na długookresowe perspektywy wzrostu gospodarczego. Można jest zaoszczędzić pieniądze na wydatkach służby zdrowia, jednak są to oszczędności w krótkim horyzoncie czasowym. Z perspektywy kolejnego roku budżetowego, nawet kilku kolejnych lat, mniejsze wydatki na służbę zdrowia mogą wyglądać korzystnie. Dają zamierzony efekt, niższy deficyt budżetowy, co za tym idzie niższy dług publiczny i niższe koszty jego obsługi. Jednak nawet krótkookresowa statystyka nie obejmuje kosztów społecznych, czyli dramatu tych osób i ich rodzin, które nie otrzymały na czas wymaganej opieki medycznej. Natomiast w perspektywie kilku lat obecne oszczędności okażą się niezwykle kosztowne dla budżetu, w przeważającej liczbie przypadków leczenie później podjęte oznacza wyższe koszty opieki medycznej, ewentualne „oszczędności” na śmierci pacjentów, którzy nie doczekali skutecznej terapii zostaną przykryte kosztami nie podjętych we właściwym czasie terapii schorzeń przewlekłych. Perspektywa roczna w jakiej układa się kolejny budżet jest w wielu przypadkach bardzo niekorzystna dla długookresowej polityki gospodarczej. Wszystko zależy od mądrości polityków i rządzących głosujących większością za ustawą budżetową. Bardzo niedobrze jest gdy owa mądrość rządzących ogranicza się do działań wizerunkowych, gdzie wyznacznikiem aktywności są bieżące nastroje i słupki poparcia.

Czy walka z opozycją okaże się wystarczającym paliwem dla długoterminowego poparcia formacji rządzącej? Czy może będzie tak, że dłuższy okres rządów Platformy Obywatelskiej podlegający społecznej ocenie zakończy byt tej formacji politycznej, która wyprowadzi swój sztandar przed końcem kadencji?

Jarosław Supłacz